17 maja 2011

Rudy, rudy, rudy Lis.


Uwielbiam rudości - pomimo zakochania w wiosennym zapachu i zauroczenia zielonymi dniami, jestem nieco jesienną panną, która w dodatku lubi sobie potuptać w rytm przyjemnych nutek. 
Pewnie dlatego tydzień temu narodził się Lisek, który uśmiechnął się do mnie wśród kroków a'la cubana i mambo, pomiędzy zakładką z kopertą i w moim dzikim pragnieniu rudości. Chwilę potem nabrał rumieńców, a może raczej rudości i razem ze mną, tanecznym krokiem, poznaje różne ciekawe zakątki i uśmiecha się do ludzi.

Lisek! 
Ach, Lisek!
Świetny z niego kompan.

2 dopowiedzeń.:

anamarko pisze...

fajny lisek:)

zetpe pisze...

dziękuję ;)
tak sobie tańczy na łączce ;)